Marian Bońka gospodaruje na niecałych 5 ha w sołectwie Tarnowski Młyn. Kopalnia podeszła tam pod same pola i to dwukrotnie. Po raz pierwszy w latach 70-tych odkrywka pojawiła się od strony północno-zachodniej i spowodowała natychmiastowe obniżenie lustra wód gruntowych. Najlepiej było to widać po studniach, które momentalnie wyschły. Po raz drugi nadeszła kilkanaście lat później od strony południowo-wschodniej i ponownie zbliżyła się na odległość ok. kilometra od pól. Tym razem w studniach nie miało co znikać, bo woda nie powróciła nawet gdy odkrywka odeszła kilka kilometrów w stronę Russocic i Chylina. Nie ma jej zresztą do dziś, mimo, że Tarnowski Młyn dzieli od odkrywki 7 km w linii prostej. Badanie gleby dokonane na zlecenie sądu wykazało, że odpowiednio wilgotna do wzrostu roślinności jest dopiero na głębokości 5 metrów. I to pół roku po wyłączeniu pomp.
Osuszenie gleby spowodowało drastyczny spadek plonów. Marian Bońka ocenia, że straty w uprawie żyta, owsa i pszenżyta sięgają 20%, ale natychmiast zaznacza, że to bardzo ostrożne szacunki, by nie być posądzonym o pazerność.
- Powszechnie wiadomo, że straty sięgają nawet 50%, a na użytkach zielonych takich jak łąki, w tych krytycznych latach, gdy było bardzo sucho, to w ogóle nie było co zbierać – mówi rolnik. W sumie swoje straty z ostatnich 10 lat (tylko za taki okres można ubiegać się o odszkodowania) oszacował na niecałe 56 tys. zł. Szacunki pozostałych skarżących kopalnię rolników z Tarnowskiego Młyna są podobne.
Kopalnia nie chciała z nimi rozmawiać o odszkodowaniach, dlatego rolnicy zdecydowali się na wytoczenie jej indywidualnych procesów sądowych. Zarzucają kopalni przede wszystkim, że swoją działalnością doprowadziła do obniżenia lustra wód gruntowych, co przełożyło się na spadek plonów, a w konsekwencji na poziom życia rolników. Wytykają jej też zaburzenie funkcjonowania biocenozy, które wpłynęło na zanik niektórych gatunków roślin i zwierząt oraz wyschnięcie gatunków drzew mających zwiększone zapotrzebowanie na wodę, a wykorzystywanych w rolnictwie, takich jak topola, wierzba i olcha.
Pierwsze rozprawy właśnie się rozpoczęły. Dlatego dopiero teraz rolnicy zdecydowali się na walkę o odszkodowania? Jeszcze 15 lat wstecz nie było w ogóle atmosfery społeczno-politycznej do walki o odszkodowania od kopalni, kopalnia była bogiem w terenie i ten mały, 4-hektarowy rolnik zostałby wyśmiany gdyby próbował podskakiwać. Teraz jest inaczej i dlatego walczymy o swoje – tłumaczy Marian Bońka.
Walkę rolników z Tarnowskiego Młyna z kopalnią popiera Powiatowa Rada Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Turku. O przebiegu i efektach procesów będziemy informować.
Ł. Maciejewski