Dla kogo odszkodowania?
Gazociąg wysokiego ciśnienia relacji Gustorzyn- Odolanów ma łącznie długość 168 km. Odcinek budowany na terenie gminy Przykona wynosi zaledwie 1 km! W piśmie przesłanym do Urzędu Gminy w Przykonie, generalny wykonawca firma ZRUG sp. z o.o. w Poznaniu informuje, że planowany termin zakończenia prac i rekultywacji tego terenu zakończyć się miał z końcem 30 września. Niestety roboty budowalne trwają do dzisiaj, wciąż wyrządzając szkody pobliskim rolnikom. Co ciekawe firma zapewnia odszkodowania, ale jedynie tym rolnikom, na polach których prowadzona jest inwestycja. Wówczas szkody szacuje wojewoda zachodniopomorski i to do niego poszkodowani rolnicy mogą zwracać się o pomoc. A co z tymi, którzy sąsiadują z budową? Ich szkody są równie duże, czy ktoś jest w stanie zwrócić koszty za spowodowane zniszczenia? Problem podczas sesji rady gminy Przykona w dniu 30 października zgłasza wiceprzewodniczący – Jerzy Rosiak, prosząc o pomoc.
Tereny Lasek to miejsca, w pobliżu których jeszcze niedawno znajdowała się Kopalnia Węgla Brunatnego „Adamów”. Wówczas tereny były raczej wysuszone. Zanik kopalni spowodował, że wody gruntowe bardzo się podniosły i rolnicy już nigdy na suszę nie narzekali. Nadmiar wody, który pojawiał się po obfitych deszczach lub po zimie regulowała pobliska struga.
Rolnicza gehenna
Niestety inwestor budujący gazociąg zasypał część strugi, przerywając jej bieg. Stąd woda zaczęła się spiętrzać i wylewać na pobliskie pola, wyrządzając szkody. Dla rolników rozpoczęła się gehenna.
- Siewy to była katastrofa - wspomina Marcin Synówka – Na pole zamiast siewnikiem, jechałem taczką, bo ciągnikiem strach było wjechać. Grzęzło się w błocie po kolana. To samo ze zbiorami pokosów. Raz w ogóle nie wyjechałem, bo wszystko stało w wodzie. Jeden pokos, kilkuhektarowa łąka zgnił w wodzie. Teraz jest podobnie – mówi zrozpaczony rolnik i pokazuje zalaną łąkę. Rzeczywiście, już na skraju woda sięga kostek, dalej strach wchodzić.
- Kukurydza kilka tygodni stała w wodzie - mówi Stanisław Kończak, inny z okolicznych poszkodowanych rolników - Musieliśmy czekać, aż woda opadnie, ale większość i tak zgniła.
Interwencja miejscowych rolników miała miejsce ok 20 lipca, tuż przed żniwami. Pola przypominały raczej plantacje ryżową, a nie pola uprawne w Wielkopolsce.
- Udaliśmy się do firmy, która akurat budowała - mówi Marcin Synówka – Powiedzieli nam wówczas, że nie do nich należy zgłaszać się z problemem, bo za to wszystko odpowiada inwestor, a oni są tylko podwykonawcami i wykonują zlecone im prace. Takich firm w ciągu kilku miesięcy było co najmniej kilka. Jedni obiecali nawet zrobić przepust strugi, ale niestety skończyło się na obietnicach.
Będzie pomoc
O tym, że teren jest podmokły i wymaga odpompowywania wciąż nachodzących wód gruntowych świadczy fakt, że w trakcie trwania budowy sam wykonawca pompuje wodę do pobliskiego kanału, zarządzanego przez pobliską Elektrownię „Adamów”. Przełom października i listopada to co prawda koniec robót polowych, jednak każdy rolnik myśli już o przyszłym sezonie.
- Proszę spojrzeć na moje zboże – pokazuje Marcin Synówka na kilkuhektarowy pas tuż za łąką - Widać, że żółknie, a to oznacza, że gnije. Boję się pomyśleć, co będzie, jak po zimie stopnieją śniegi, na pole nie wjedziemy chyba do maja, bo budowa gazociągu z tego, co widać raczej zbyt szybko się nie skończy.
Pomoc dla rolników z Lasek i interwencję u inwestora obiecał Jan Marciniak, wice wójt gminy Przykona, który przyjechał na spotkanie z poszkodowanymi gospodarzami.
- Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, abyście państwo odzyskali swoje pola i mogli na nich prowadzić uprawy – powiedział podczas inwentaryzacji terenu. Rolnicy nie liczą na zbyt dużo. Tylko na szacunek do ich pracy, która często jest ich jedynym źródłem utrzymania.
MJ