Temat dotyczący planowanej inwestycji, którą jest budowa fermy drobiu w Czachulcu Nowym (gmina Kawęczyn) wraca jak bumerang. I zapewne przez długi czas jeszcze wracać będzie.
Bo choć ferma miałaby powstać na terenie gminy Kawęczyn, to konsekwencje jej wybudowania odczuwać będą (i to dosłownie) mieszkańcy Czachulca Starego z sąsiedniej gminy, którzy zjawili się na wczorajszej sesji Rady Gminy Malanów (15 października), by poruszyć niepokojącą ich sprawę.
- Wielkość fermy nas przeraża – mówili we wolnych wnioskach mieszkańcy Czachulca.
Dlatego też, aby radni mieli obraz całej sytuacji przybliżono im temat, dokładnie wyliczając co i jak. W dużym skrócie: w 9 planowanych kurnikach ma pomieścić się około 370 tysięcy kurczaków. W przeliczeniu na duże jednostki mówimy o liczbie np. 1500 krów.
Zniechęcić inwestora
Zanim mieszkańcy zaczęli dzielić się wiedzą jaką posiadają wcześniej skierowali oficjalne zapytanie do wójta czy gmina Malanów wyda pozwolenie na przyłącze wody.
- Będę wspierał mieszkańców wsi Czachulec. […] Inwestor zwrócił się do nas o umożliwienie przyłącza, dostał jednak odpowiedź, że gmina nie przewiduje takiej inwestycji – mówił Sławomir Prentczyński.
- A jeśli inwestor pokryje koszty inwestycji ? - dopytywali mieszkańcy?
- Nie zmienimy zdania – mówił wójt.
Liczby, które mówią same za siebie
Z dokładnych obliczeń mieszkańców wynika, że aby przewieźć 370 tys. ptaków to przez wieś w ciągu 5 tygodni (tyle trwa cykl produkcyjny) musi przejechać około 60 samochodów ciężarowych. Jedna ciężarówka zabiera 6 tys. dorosłych kurczaków. Mało tego na 1 kg tuczu kurczak musi zjeść 1kg paszy, tak więc na miejsce musi dojechać też około 150 ton pokarmu.
Poza tym produkcja azotu w takiej fermie w czystym składniku wynosi 302 tony azotu. Porównując produkcję kurczaków i bydła, to bydło produkuje w przeliczeniu na 1 jednostkę przeliczeniową 1/3 tego azotu co kurczaki.
- Inwestor na spotkaniu, (które odbyło się 7 października) mówił o 16 miejscach pracy. Dla nas to jest śmieszne. Z kolei jak przeglądamy raport oddziaływania na środowisko tam jest mowa o dwóch miejscach fizycznych i dwóch zarządzających….W naszym odczuciu my nie będziemy mieli żadnej korzyści z tej inwestycji – mówił Karol Płóciennik, członek Wielkopolskiej Izby Rolniczej.
Dowiedzieliśmy się również, że z raportu środowiskowego nie wynika, iż przekroczone zostaną jakiekolwiek normy. W całym Czachulcu pominięte zostało także ujęcie wody.
- Zaznaczono tylko ujecie wody w Marcjanowie i napisano, że do najbliższego ujęcia głębinowego jest 2,4 km przy czym do naszego ujęcia wody jest niecałe 700 metrów. Nasza gmina jest pominięta w tych wszystkich ocenach i uwarunkowaniach – skarżyli się mieszkańcy.
Raport na zamówienie
Ciekawym jest również fakt, że podczas spotkania inwestor zapewniał ponoć, że ma podpisaną umowę z firmą, która odbiera pomiot kurzy. Okazuje się jednak, że żadna taka firma w Polsce nie istnieje i takich usług nie świadczy. Z kolei w raporcie jest napisane, że pomiot kurzy będzie rozdysponowany wśród okolicznych rolników na stosownych umowach.
- Jednoznacznie widać, że jest to raport na zamówienie, który nie spełnia określonych norm. A na końcu jest nawet taki zapis, że wszelkie protesty społeczne są nieuzasadnione – mówił jeden z mieszkańców Czachulca.
- A co na to wszystko wójt Kawęczyna? - dopytywali co niektórzy.
- Wójt unika nas jak diabeł święconej wody – dało się słyszeć gdzieś z sali.
Podczas sesji padło także pytanie czy w razie potrzeby mieszkańcy mogliby liczyć na pomoc prawną ze strony mecenasa. Ten wyraził zgodę. - Wiecie dobrze, że minusem państwa polskiego jest przewlekła i długo działająca administracja i akurat w tym przypadku może to być na korzyść.
AC